Retro mieszczuchem też da się daleko.

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 08.11.2018 | Komentarze 0

Na rowerze jeżdżę od dłuższego czasu, dystanse około 100 km pokonywane nawet przez kilka dni pod rząd nie stanowią dla mnie problemu. Najczęściej pokonuję je albo na trekkingu - Meridzie Freeway 9300, albo full-u Meridzie One-Twenty. Wielu moich znajomych widząc mnie na tego typu rowerach mówiło mi, że dzięki takim maszynom teraz duże dystanse to nie problem. Jak oni by takie mieli to też robili by po tyle kilometrów, "kiedyś to były rowery bez amortyzatorów, co najwyżej tylko kilka biegów i ludzie jeździli". Co niektórzy dodawali "jak bym tak spróbował przejechać miejskim [rowerem] taki odcinek wiedział bym o co chodzi - to prawie niemożliwe".
Z tego powodu postanowiłem spróbować, specjalnie na dłuższy dystans wybrałem najprostszy rower, jaki posiadam w kolekcji - Romet Retro na stalowej ramie o geometrii z dawnych lat, bez amortyzatorów i z siedmioma biegami w piaście. Wbrew pozorom jechało się lekko i przyjemnie w spacerowym tempie około 20-25 km/h. Jedynie większe podjazdy wymagały innej techniki - trzeba było najpierw rozpędzić się przed nimi, by z większą prędkością niż zazwyczaj dojechać na sam szczyt. Rower niekoniecznie musi być zatem ograniczeniem, nie trzeba od razu wydawać fortuny na super sprzęt. Wystarczą chęci, w miarę dobra kondycja, przygotowanie i możemy zacząć pokonywać nasze pierwsze dłuższe trasy. Dobry rower z pewnością sprawi, że pokonywanie kolejnych kilometrów będzie szybsze, bardziej komfortowe, ale jak już wspomniałem nie stanowi to warunku koniecznego dla naszych eskapad. Warto pamiętać - cele zdobywa się stopniowo.

AllTrails:


Navime:


Na drodze z Żarek do Mirowa © Kolekcjoner205

Widoki obok drogi rowerowej z Żarek do Mirowa © Kolekcjoner205

Obok drogi rowerowej z Żarek do Mirowa © Kolekcjoner205

Wysoka Lelowska z widokiem na Przybynów © Kolekcjoner205

Wysoka Lelowska © Kolekcjoner205